Dziś rozważania na temat : co należy mieć w torbie szpitalnej? wraz z rzetelną opinią w zakresie przedmiotów tworzących zawartość mojej torby szpitalnej.
Jeżeli ciąża przebiega bez komplikacji to pakowanie torby można rozpocząć między 34-36 tygodniem ciąży. Gdy jest inaczej, wówczas nasza torba powinna całodobowo oczekiwać na alarm typu dzidzia nadchodzi...
Torba może mieć formę walizki lub nawet standardowej i obszernej torby sportowej. Nie tyle dla mnie, co dla mojego męża, pomykającego po szpitalu za mną i za prowadzącą pielęgniarką z izby przyjęć - walizka była świetnym rozwiązaniem z uwagi na kółka i wygodną wyciąganą rączkę umożliwiającą jej toczenie po powierzchni.
W pierwszej ciąży głównie ze względu na brak doświadczenia, spakowałam się za późno, co spowodowało, iż brakowało mi wielu rzeczy. Brak ten powodował niesamowity dyskomfort, zarówno praktyczny, a przede wszystkim psychiczny.
W obu ciążach rodziłam w szpitalach oddalonych o 30 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania.
Tak więc, dowóz brakujących rzeczy wypisanych w kilkunastu SMS-ach trwał dość długo. Musiałam odczekać ośmiogodzinny czas pracy męża, przygotowania rzeczy i drogi. Szpital zapewniał ubranie dla noworodka. Jednak nie ma co się oszukiwać, nie były to urocze ubranka.
Po urodzeniu maleństwa patrząc na ustrojone w nowe ciuszki dziecko współlokatorki szybko pożałowałam, że nie spakowałam swoich ciuszków. Szczerze moje dzieciątko wyglądało w tym odzieniu biednie... Nie wspomnę o dostępnej w szpitalu kruszącej się ligninie...
To doświadczenie życiowe nauczyło mnie, że w torbie do szpitala ważne jest by mieć wszystko swoje.
Nie ważne co zapewnia szpital. Nigdy, bowiem nie wiemy jakiej jest to jakości. Mając swoje rzeczy możemy decydować czy korzystamy z zapewnionych przez szpital czy swoich. Dzięki sobie mamy zapewnione dwa wyjścia. Naprawdę posiadanie swoich rzeczy poprawia samopoczucie. W pewnym sensie mamy poczucie niezależności.
I tak w drugiej ciąży pakowanie walizki rozpoczęłam od szóstego miesiąca ciąży. W sumie walizka nie miała prawa osiąść kurzem, bowiem ciągle coś do niej dokładałam, przekładałam i ugniatałam.
Czynności przygotowania zawartości rozpoczęłam od sporządzenia listy rzeczy. Później nadszedł czas na przyjemności czyli zakupy i w ostateczności pakowanie.
Poniżej lista rzeczy potrzebnych w szpitalu dla przyszłej mamy:
- dokumenty tj.dowód osobisty, kartę ciąży, wyniki badań, NIP pracodawcy może być RMUA, wynik grupy krwi w originale.
U mnie nikt wcześniej nie zauważył braku badania HBS, dopiero nastąpiło to w szpitalu. Było trochę zamieszania. Dla mnie ogrom niepokoju.Po kilkanaście razy wertowano moje wyniki badań. I nic takiego w nich nie znaleziono. Bardzo wtedy się zdenerwowałam. Jednak na szczęście lekarz zlecił wykonanie tego badania i dzięki temu nie zostałam odesłana do domu.
- koszula najlepiej 3 sztuki. W pierwszej dobie czy po cięciu, czy po porodzie naturalnym organizm intensywnie się oczyszcza drogą pochwową. I tak ma być. Jeżeli tzw. odchody czyli krew w postaci czystej lub skrzepy są skąpe wówczas trzeba informować położną, przede wszystkim lekarza. Podłączą kroplówkę lub dadzą zastrzyk i macica poprzez obkurczanie zwiększy ilość oczyszczania.
Jest to moment, gdy koszula może nam się pobrudzić krwią przez jej intensywny wypływ. Później jeżeli karmimy piersią dochodzi do podrażnienia brodawek, do tej pory nie przyzwyczajonych do zwiększonej siły ssania.
Należy je intensywnie wietrzyć i smarować, gdy bobas śpi. No i tu też koszula połyka te mazidła i powstają na niej tłuste plamy. Zdecydowanie polecam zakup koszul o ciemniej barwie.Najwygodniejsze do karmienia są koszule rozpinane na środku.
- kapcie- jak wyżej również ciemne. Ja zakupiłam najtańsze, bowiem wiedziałam, że wychodząc ze szpitala pozostawię je w koszu szpitalnym- mając na uwadze cały zebrany zbiór bakterii.
- ręcznik - 1 mały plus 1 duży. Nie trzeba więcej, ponieważ zawsze nowy ręcznik może być dowieziony.
-klapki pod prysznic- w moim przypadku były to najsmuklejsze plastikowe japonki, takie co, by dużo miejsca nie zabierały w walizce,
- stanik do karmienia 2 sztuki - należy pamiętać by kupować o rozmiar większy niż ten, który nosiłyśmy przed ciążą, gdyż podczas pojawiającej się laktacji piersi podwajają swoją objętość.
Gładki bez szwów, by nie podrażniał sfatygowanych karmieniem brodawek.
Po miesiącu jak brodawki doszły do siebie, a mały przywykł do karmienia piersią, co wiązało się ustaniem wymiotów po spożyciu mojego mleka- zakupiłam jeszcze dwa wizualnie atrakcyjniejsze staniki.
W sumie to należy pamiętać, że od momentu pojawienia się laktacji stanik powinien towarzyszyć nam zarówno przez dzień jak i noc. Podtrzymuje on bowiem ciężar nabrzmiałych piersi, co chroni przed ich opadnięciem i rozciągnięciem w dół.
-wkładki laktacyjne - wszystkie są prawie identyczne pod względem jakości wchłaniania. Najważniejsza w nich jest powierzchnia klejona mocująca wkładkę z miseczką stanika.
Nie jest to przyjemne, gdy podczas otwierania miseczki stanika, wkładka ląduje na ziemi. Tak więc ma trzymać mocno. Do szpitala wystarczy jedna paczka.
Wkładki i inne produkty, które były zapakowane w kartonowe pudełka przełożyłam do woreczków z suwakiem. Ułatwiło to ich pomieszczenie w walizce.
- krem do brodawek - u mnie rewelacyjnie sprawdziła się przypadkiem zakupiona lano-masć Ziaja. Po aplikacji lano-maści nie trzeba jej zmywać przed karmieniem, co było bardzo ważne. Stosowałam ją także dwa miesiące przed porodem, w celu hartowania brodawek. Jednak na tym polu nie zdała egzaminu. Poległa zderzając się z nieprzeciętną siłą ssania mojego maluch.
- podpaski ciążowe- wzięłam jedno opakowanie do szpitala na start, choć w domu miałam jeszcze zakupione trzy opakowania. Częstotliwie maż je dowoził. Wykorzystałam wszystkie. Wracając ze szpitala do domu zakupiłam sobie już takie duże zwykłe podpaski na noc. Ogólnie dostępne podpaski poporodowe to podpaski bella. Nie mogę powiedzieć, że są jakieś rewelacyjne.Zdecydowanie słabo chłonne. Ogólnie średniej jakości. W sumie trzymają się swojego miejsca w trakcie wykonywania- bez majtasów- marszu gejszy. Ale to raczej zasługa ścisku obunóż.
Znacznie lepsze pod względem chłonności okazały się podpaski-podkłady Baby ONO. Pasek klejowy mocny. Sprawdzają się jeżeli w szpitalu można nosić majteczki. Jeżeli jest ogólny zakaz na majtasy, wówczas nasza podpaska skleja się w rulon i obciera uda.
- majtki jednorazowe lub bawełniane- miałam jedne i drugie. Były nie mile widziane, bowiem w szpitalu, w którym rodziłam panował zakaz ich ubierania. Zasada numer 1! WIETRZYĆ! Majtasy okazały się zbędne. Po przetestowaniu tych jednorazowych muszę stwierdzić, że nie przepuszczają powietrza.
- podkłady na łóżko- w szpitalu w którym rodziłam musiałam mieć wszystko łącznie z podkładami. Świetnie spisały się tu podkłady SENI wielkość 90/170 cm. Zużyłam przez pobyt wynoszący 5 dób szpitalnych 3 sztuki. Paczka zawiera 30 sztuk.
- środek dezynfekujący - miałam Asept Spray 100 ml. Zalecił mi go mój ginekolog. Dwa razy dziennie miałam pryskać nim krocze, ranę po cięciu. Przydał się także do pielęgnacji pępuszka malucha. Jednak nie pryskałam nim pępka bezpośrednio, bowiem miał za mocną siłę wyrzutu, tylko aplikowałam za pośrednictwem patyczka do uszu.
- leki które stale przyjmujesz- lepiej mieć je przy sobie, bowiem lekarz może podjąć decyzje, iż masz je przyjąć przed porodem.
-pomadka nawilżająca usta- uratowała mi życie po cieciu kiedy nie mogłam pić, a także chroniła przed wysuszającym suchym powietrzem.
- szlafrok -był przydatny w czasie manewrowania między salą, a toaletą zwłaszcza na początku, gdy krwawienie bezlitośnie brudziło koszulę przy każdym ruchu.Kamuflował te różne pojawiające się kleksy.Ważne żeby miał kieszenie do których można włożyć w drodze do toalety, taśmę papieru toaletowego, chusteczki lub podpaskę na zmianę.
-skarpetki
- laktator- najprostszy. Ważna jest siła ssania. W moim przypadku sprawdził się laktator ręczny z AVENT z nakładką masującą piersi. Był wystarczający i bardzo potrzebny tylko na początku laktacji. Później już maluch wzorowo redukował nadmiar mleczny w piersiach.
- butelka do karmienia - koniecznie trzeba mieć przy sobie. Szczególnie gdy laktacja się opóźnia.
U mnie po cięciach laktacja wystąpiła dopiero w czwartej dobie. W szpitalu otwarcie spytałam czy dostanę mleko, czy mam przywieźć swoje. Dostałam. Zależało mi na karmieniu piersią, więc najpierw małego przystawiałam do piersi na masaż sutków, a później w nagrodę dostawał butelkę.Nic na siłę. O butelkę poproszono również, gdy mały dostał żółtaczki, wówczas podawano w niej glukozę w celu nawodnienia.
- kubek,sztućce, talerzyk, herbatka laktacyjna
- woda mineralna - dużo wody mineralnej. Ja miałam zgrzewkę sześciopak, który przyniósł mi po cięciu mąż.Wypite zostało wszystko. Woda cały czas w dużej butli tj.1,5 litra, leżała na łóżku na wysokości mojej głowy. Nie miałam problemów z jej dźwignięciem, bowiem ręce miały się doskonale. Jak jej zawartość zbliżała się do końca, to prosiłam położną o podanie następnej butli.Mała butelka byłaby bardzo poręczna, jednak wymagała by uzupełnień.
- biszkopty, sucharki - awaryjny prowiant jest bardzo ważny, bo nawet gdy minie doba od operacji i możemy jeść, nie zawsze od razu otrzymamy cokolwiek do przegryzienia.
- czopki glicerynowe - na wypadek zaparć dobrze mieć swoje, bowiem unikniemy wnioskowania o nie u położnych.
- papier toaletowy- z reguły na oddziale jest, tylko że szary, szorstki. W porach wieczornych może go w toalecie zabraknąć. Aby uchronić się przed niemiłymi niespodziankami, dobrze mieć kawałek swojego lub chusteczki higieniczne zawsze przy sobie w kieszeni szlafroka. Uzupełnienie papieru przez salowe następuje wczesnym rankiem podczas sprzątania sal.Jedna rolka zdecydowanie wystarczy na cały pobyt.
- pasta do zębów, grzebień, małe lusterko
- żel pod prysznic
- płyn do higieny intymnej- był ze mną w szpitalu jak i przez całą ciąże LACTACYT plus jednak wyłącznie ten na którym jest napisane "płyn ginekologiczny do higieny intymnej". Inne z tej serii nie były tak doskonałe jak on.
Kupuje zawsze pojemność 200 ml. Na produkt mini nie trafiłam, więc przelałam potrzebną ilość do zakupionego w Rossmanie pojemnika (tj . takiego na kosmetyki do podróży samolotem). W wersji mini można też zakupić płyn BIAŁY JELEŃ, tylko przed użyciem należy kilkakrotnie go przetestować, czy nam odpowiada i nie podrażnia. Tantum Rosa jest idealna ze względu na właściwości znieczulające. Praktykowałam w ciąży przy infekcjach pochwy w warunkach domowych. Występuje jedynie w formie saszetek. Przez co jego użycie w warunkach szpitalnych sprawia trudności.
- szampon do włosów - zdecydowanie 2 w 1 czyli szampon taki z odżywką, co by ułatwiał rozczesanie włosów i wykluczałby konieczność pakowania oddzielnie odżywki.
- spinki lub gumki do włosów - na cięciu nie można mieć na sobie żadnej biżuterii, także i spinek ze względów bezpieczeństwa, więc w tym przypadku sprawdzają się gumki.Po operacji wszystko dozwolone.
- kółko do pływania dla dzieci - niezbędne wg. moich znajomych w okresie gojenia krocza i transportu do domu samochodem. Przede wszystkim ułatwia przebywanie w pozycji siedzącej. Po porodzie siłami natury jak i innych operacjach ginekologicznych.
- rogal do karmienia mój wybawca. Zabrany do szpitala unosił mój tułów ku górze. Uchronił przed płaskim leżeniem, na tym czymś, co w szpitalu ma uchodzić za poduszkę. Służył jako "doskonały jasiek". Pomagał w karmieniu zabezpieczając ranę. Był oparciem dla pleców na łóżku jak i na fotelu podczas karmienia.
- telefon, ładowarka
Ubrania dla noworodka:
Przygotowałam cztery zestawy. Każdy zapakowałam w woreczek zakupiony w Tesco taki do mrożenia owoców zamykany na plastikowy suwak.
Zestaw składał się z :
- czapeczki bez wiązania
- rękawiczek- "anty-drapki"
- body - rozpinane na środku co ułatwia ich zakładanie, długi rękaw lub krótki zależnie od pory oku
- pajacyk rozpinany z przodu- jak wyżej ułatwiało zakładanie
- skarpetki
W domu miałam naszykowane jeszcze 5 takich zestawów. Przyznam, że zostały one dowiezione, a zużyte przekazane do prania i ponownie przywiezione do szpitala.
Ubranka były ciągle potrzebne ze względu, na to że mój maluch po każdym posiłku z uwagi na niedojrzałość układu pokarmowego obficie ulewał wręcz wymiotował. Nie istotne czy mleko pochodziło z piersi czy z dokarmiania butlą. Zwrot musiał być dokonany. Pierwsze dziecko tylko raz wymagało dodatkowego przebrania. Z tego wynika, że każde dziecko pisze swój odrębny scenariusz.
Ubranka były zakupione w rozmiarze 56-62 cm.
Ponadto:
- pieluchy typu pampers- na początek polecam te oryginalne PAMPERS-y rozmiar od 2-5 kg, zdecydowanie nie podrażniają i nie ma problemów z odparzeniami. Później można spróbować zmienić na inne, choć dla moich dzieciaczków eksperymenty te były nie udane. Zawsze pojawiały się jakieś zapalenia pieluszkowe. Po których wracaliśmy do oryginalnych pampersów.
Paczkę pieluch spakowałam w oddzielnej, zakupowej, szmacianej torbie wraz z biszkoptami i sucharami, którą z auta po cięciu przyniósł mi mąż.
-mokre chusteczki- w szpitalu miałam chusteczki PAMPERS. Jak wróciłam do domu to zaczęłam praktykować Softino z LIDLA, które nadal się u mnie sprawdzają. Skusiłam się także na próbę chusteczek z Biedronki DADA, które okazały się mniej wilgotne i sprawnie rozrywające się na mniejsze kawałki.
- pieluchy tetrowe 6 sztuk- niezbędne do wyścielenia rożka i wytarcia buzi malucha z nadmiaru mleka.
- rożek zwykły bez usztywniacza. W szpitalu niektóre położne są zdania, że z usztywnionego rożka dziecko może wypaść. W mojej ocenie jest w tym wiele prawdy w takim zwykłym bardziej czuje się ciałko dziecka. Musimy pamiętać, że nie tylko my nosimy nasze maleństwo często i położne zabierają je na badania, mycie, szczepienie. Więc rożek musi być bezpieczny. Dobrze jeżeli rożek posiada zarówno rzepy i do tego jest wiązany. Sam rzep szybko się zużywa.
- płyn do mycia- na "chybił trafił" zakupiłam płyn do kąpieli z oliwką Nivea hipoalergiczny. Był to strzał w tzw. dziesiątkę. Dwa w jednym. W szpitalu nie smarowałam skóry dziecka żadnym balsamem.Sam płyn był wystarczający. Smarować zaczęłam dopiero w domu i nie była to oliwka tylko również hipoalergiczne aksamitne mleczko nawilżające z Nivea. Skóra niemowlaka była idealna.
- ręcznik z kapturem
- smoczek
- kocyk - zakupiłam taki bardzo cienki za 20 zł w Ikea. Przydał się jedynie do wyścielenia łóżeczka dla niemowlaka. Zdecydowanie obtulenie w rożku wystarczyło.
W domu pozostawiłam ubrania przygotowane na wyjście, które w dzień wypisu zostały mi przywiezione.
Dla dziecka były to body, śpiochy typu pajacyk, cieplejsza czapeczka i polarowy kombinezon, także fotelik samochodowy. Była wczesna wiosna, więc nie obeszło się bez okrycia kocykiem przed wiatrem.
Dla siebie przygotowałam moją sportową sukienkę z okresu ciąży. Przypominającą dużą dresową bluzę ze ściągaczem u dołu imitującym spódnicę. Na nogi rajstopy w rozmiarze XL. Podciągnięte pod pachy bardzo stabilizowały i kontrolowały ruchy fałdek brzusznych. Buty koniecznie EMU, z trudnością wciągnięte na moje spuchnięte słoniowe stopki. Było luźno i wygodnie. A co najważniejsze nic nie podrażniało rany po cięciu.
To prawdopodobnie wszystko w tym temacie. Jeżeli coś mi umknęło to proszę was o uzupełnienie tych istotnych informacji.